Dzień 7.
Po porannych ablucjach ruszyliśmy dalej w kierunku Kununurry (300 km). Po drodze do niej wjechaliśmy na terytorium Australii Zachodniej. W Kununurrze pojechaliśmy do niedalekiego (w zasadzie w obrębie miasteczka) Hidden Valley National Park, w którym wdrapaliśmy się na punkt widokowy, aby podziwiać formacje skalne sprzed ponad 250 milionów lat. Inną atrakcją do której wypady robi się właśnie stąd (odległą o prawie 200 km) jest Bungle Bungle – ponoć przepiękne. Niestety dotrzeć tam można jedynie pojazdem 4WD lub skorzystać z dwugodzinnych lotów wycieczkowych samolotem. Tak więc tę atrakcję odłożyliśmy do następnego naszego pobytu w okolicy, gdy będziemy dysponować autem z napędem na cztery koła, gdyż cena za lot skutecznie nas odstraszyła. W Kununurra zrobiliśmy sobie jeszcze zakupy, zjedliśmy obiad i ruszyliśmy dalej w kierunku Broome. Po drodze widzieliśmy liczne tutaj baobaby, bydło łażące przy samej drodze i po zmroku kangury czekające na poboczu aby móc się rzucić pod koła nadjeżdżających pojazdów. W Australii Zachodniej czas jest w stosunku do Terytorium Północnego minus 1,5 godziny, co powoduje, że ciemno robi się jeszcze szybciej – około 1700. Tak więc już po ciemku (około 2000) dotarliśmy do Halls Creek, gdzie postanowiliśmy zostać na noc. Byliśmy zresztą bardzo zmęczeni bo rano dość wcześnie wstaliśmy, w związku z czym od razu poszliśmy spać. Dobrze, że mamy ogrzewanie działające na postoju (warunek: trzeba auto podłączyć do prądu) bo noce są tu bardzo zimne i już żeśmy parę razy nieźle zmarzli mimo, że używaliśmy po dwa śpiwory (i to nie dlatego, że nie byliśmy podłączeni, ale, że nikomu nie chciało się w nocy wstać załączyć ogrzewania). Dzisiaj pomni doświadczeń, włączyliśmy piecyk przed położeniem się i noc spędzimy w cieplnym komforcie. Jutro dalej – kurs na Broome. Może dotrzemy.
|
Australijska droga |
|
Hidden Valley |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz