środa, 3 lipca 2002

Dzień 2.

  Wstaliśmy dziś o 900, czyli godzinę i 45 minut po budziku – wciąż jeszcze odsypiamy różnicę czasów. Po śniadaniu pojechaliśmy do Crocodylous Park, gdzie zgromadzono setki krokodyli z całego świata. Byliśmy tam świadkami karmienia tych cudownych stworzeń śmierdzącymi nogami jakiegoś drobia. Następnie pojechaliśmy do (kierunek – południowy wschód, bo zmierzamy wciąż do Kakadu National Park (KNP)) Howard Springs Nature Park, aby się trochę popluskać w krystalicznie czystej wodzie w rajskim krajobrazie. Potem ruszyliśmy już do samego KNP, niejako przy okazji podziwiając kilkumetrowej wysokości termitiery oraz jedząc obiad w typowej outbackowej knajpie (nie najlepszy zresztą). Późnym popołudniem dojechaliśmy wreszcie do KNP i zatrzymaliśmy się na pierwszym napotkanym Caravan Parku na noc. Niestety, późne popołudnie to tutaj około 1800, bo później robi się już zupełnie ciemno, a po zmroku ze względu na kangury i inne bydlęta, jazda jest niebezpieczna. Jutro zaczynamy zwiedzanie KNP. Nie wiem ile dni czy tygodni nam to zajmie, ale sądząc z opisów w przewodnikach, będzie nam tego i tak za mało. Do jutra.

Termitiera katedralna
Crocodylus Park


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz