Wstaliśmy bardzo wcześnie i o 800 byliśmy gotowi do drogi. Przed wyjazdem, poszliśmy jeszcze do recepcji naszego Caravan Parku zrobić rezerwację na dzisiejszy wyjazd do Kurandy i jutrzejszy na Rafę. Do Kurandy pojechaliśmy kolejką linową z Caravonica, oddalonej o 20 minut jazdy samochodem. Po drodze kolejka miała dwie przesiadki połączone z krótkimi spacerami po lesie tropikalnym. Po dotarciu na miejsce poszliśmy na miasto odwiedzając kilka sklepów, a potem na strzelnicę, gdzie postrzelaliśmy sobie z pistoletu (9mm) i rewolweru (.44 Magnum). Po strzelaniu wypiliśmy kawę, a następnie udaliśmy się do Bird World – ptaszarni z najrozmaitszymi australijskimi ptakami, zgromadzonymi pod jednym dachem. Z ptaszarni udaliśmy się do małego zoo (Koala Wild Life Park), w którym mogliśmy z bliska oglądać krokodyle słodkowodne, jaszczurki, koale, kangury, wombaty i węże. Ostatnią atrakcją, którą odwiedziliśmy było Australian Butterfly Sanctuary, gdzie, podobnie jak w przypadku ptaszarni, pod jednym dachem latały pomiędzy zwiedzającymi, tysiące motyli. Stamtąd poszliśmy na obiad i po raz pierwszy mieliśmy okazję spróbować mięsa kangura. Jest wyśmienite, z charakterystycznym posmakiem dziczyzny. Po obiedzie wróciliśmy do Freshwater zabytkowym pociągiem Scenic Railway, który odcinek 34 kilometrów pokonuje w godzinę i 45 minut. Z Freshwater do Caravonica, gdzie zostawiliśmy campera, podwiózł nas shuttle bus. Następnie wróciliśmy na nasz kemping w Cairns i po odświeżeniu się, pojechaliśmy do centrum trochę pospacerować, kupić sobie stroje kąpielowe i zjeść kolacje. Po kolacji, bardzo już zmęczeni, wróciliśmy na kemping, gdzie zrobiliśmy pranie, wykąpaliśmy się i zaraz idziemy spać, bo jutro czeka nas równie męczący i, miejmy nadzieję, pełen wrażeń dzień.
Dziabnięty miś |
Motyl |
Pociąg z Kurandy |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz