A właściwie wieczór 31-07-2002 (środa), bo wczoraj byliśmy tak zmęczeni po całym dniu, że nie miałem siły już pisać. Ale po kolei. Wstaliśmy wcześnie i zaraz po śniadaniu pojechaliśmy do odległego od Cairns o 75 kilometrów Port Douglas, skąd mieliśmy zarezerwowaną wyprawę na rafę. Trasa wiodła wąską, pełną serpentyn górską drogą nad samym brzegiem oceanu (Wielkie Góry Wododziałowe stykają się w północnym Queenslandzie z wybrzeżem), więc po drodze mieliśmy możność podziwiania pięknych krajobrazów z auta i z kilku punktów widokowych. Po dojechaniu na miejsce poszliśmy do biura firmy Quicksilver, gdzie ustaliliśmy szczegóły, a następnie w oczekiwaniu na autobus, który miał nas zabrać na lądowisko, pochodziliśmy trochę po sklepach. O 1045 wróciliśmy do biura, gdzie czekał już kierowca, który zabrał nas (6 osób) wielkim autobusem na odległe o około 2 kilometry lądowisko. Tam załadowali nas do helikoptera i polecieliśmy. Najpierw lecieliśmy nad lasem tropikalnym, a potem wlecieliśmy nad ocean, kierując się na rafę zewnętrzną. Po drodze widzieliśmy z pokładu kilka wysp, pływające walenie, oraz już na samej rafie, tuż przy miejscu naszego lądowania – rekina. Oczywiście, oprócz w/w podziwialiśmy najrozmaitsze rafy i wyspy koralowe. Po trwającej ponad pół godziny podróży, mały stateczek zabrał nas do pływającego ośrodka eksploracji turystycznej rafy o nazwie Agincourt Reef. Ośrodek taki to: ogromny katamaran (silnikowy), którym się tu przypływa, zacumowany do dwupoziomowej platformy pływającej, na stałe zacumowanej przy rafie. Oprócz tego jest tu jeszcze kilka małych stateczków tzw. semi-submersible vessels, czyli pływających obserwatoriów. Popłynęliśmy takim półzanurzonym stateczkiem na trzydziestokilkuminutową wycieczkę, w czasie której oglądaliśmy rafę pod wodą. Było bardzo dobrze widać mnóstwo koralowców, kolorowych ryb i żółwia. Po powrocie zjedliśmy trochę mocno schłodzonych owoców, podziwiając z górnego pokładu otaczające nas widoki. Następnie wzięliśmy sprzęt do snorkelowania (maska, rurka i płetwy), przebraliśmy się w nasze nowe stroje kąpielowe i poszliśmy ponurkować. Ola dosyć szybko się zniechęciła, gdy uświadomiła sobie, że to jednak jest ocean, ale ja siedziałem w wodzie grubo ponad godzinę (aż kazali wychodzić). Na samej platformie było również podwodne obserwatorium, z którego oglądało się nurkujących wraz z pływającymi wokół rybami. Po wyjściu z wody, prysznicu i przebraniu się, poszliśmy już na katamaran szykując się do powrotu na stały ląd. Po chwili ruszyliśmy i pędząc z niewiarygodna prędkością (na oko gdzieś z 80 km/h) po około 1,5 godziny dotarliśmy do Port Douglas. Tam pospacerowaliśmy trochę po kei, poszliśmy na lody i pojechaliśmy z powrotem na południe. Przejeżdżając przez Cairns, wstąpiliśmy do supermarketu, gdzie po raz pierwszy spotkaliśmy Polaków. Były to dwie starsze panie (przypuszczalnie miejscowe) robiące zakupy. Nie podeszliśmy do nich aby pogadać, ale słyszałem jak rozmawiały między sobą. Po zakupach ugotowaliśmy sobie kolację i pojechaliśmy dalej, zatrzymując się na noc parę kilometrów przed Innisfail na terenie Driver Reviver (coś jak Rest Area, tyle, że lepiej utrzymana: asfalt, ładne trawniki, ubikacje). Natychmiast wykąpaliśmy się, położyli i w momencie zasnęli.
Las tropikalny |
Rafa |
Snorkeling |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz