sobota, 10 sierpnia 2002

Dzień 40.

 Po zarwanej nocy, odsypialiśmy do 1000. Pierwszą rzeczą jaką postanowiliśmy załatwić, był odbiór naszej walizki z lotniska, więc zaraz po śniadaniu na nie pojechaliśmy. Niestety, naszej walizki nie udało się im naprawić, więc kupili nam nową, która już tam na nas czekała. Jednak nie zgodziliśmy się jej wziąć, bo się nam nie podobała. Panie nas obsługujące nie bardzo wiedziały co wymyślić z racji tego, że nie zatrzymujemy się na dłużej w Wiedniu, a tylko tam mogliby nam odkupić identyczną walizkę jak nasza, bo firma Roncato do Australii eksportuje jedynie twarde walizki. W końcu po kilku telefonach, zdecydowały, że mamy jechać do współpracującego z nimi sklepu i tam wybrać sobie taką walizkę, jaka nam pasuje. Tak też zrobiliśmy i wybraliśmy sobie bardzo porządną i większą niż była nasza, firmy Samsonite. Całe szczęście, że jest większa, bo inaczej mielibyśmy duże problemy ze spakowaniem się. Po załatwieniu powyższej sprawy, pojechaliśmy do kompleksu olimpijskiego Sydney 2000 i tam spędziliśmy całe popołudnie przechadzając się pomiędzy obiektami olimpijskimi i na koniec wraz z przewodnikiem zwiedziliśmy główny stadion. Następnie wróciliśmy do Władzi (której jeszcze nie było w domu, choć było już po 1800, a na 1930 mieliśmy zarezerwowany stolik w chińskiej restauracji na Oline przyjęcie urodzinowe) i zaczęliśmy się szykować do wieczornego wyjścia do miasta. W międzyczasie wróciła Władzia z pracy oraz przyjechał Adam z Alice. Pojechaliśmy do Beverly Hills, gdzie dość długo szukaliśmy parkingu (piechotą bylibyśmy szybciej). Kolacja w chińskiej restauracji była bardzo egzotyczna, ale bawiliśmy się nieźle i po jej zakończeniu wróciliśmy do domu na deser (Pavlova). Deser ten przeciągnął się do 200 w nocy, głównie z powodu Adamowych tendencji do opowiadania swego życiorysu. Władzia przygotowała z okazji Olinych urodzin sztuczne ognie, które dostarczyły nam dużo uciechy. Po zreflektowaniu się, która jest godzina, pożegnaliśmy się, i Adam z Alice pojechali do domu, a my wszyscy poszliśmy spać (Piotr wymiękł około godzinę wcześniej).

Wioska olimpijska Sydney 2000
Widok na City z wioski olimpijskiej

Urodzinowy deser

Stadion olimpijski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz