Wstaliśmy jeszcze po ciemku, bo o 530 i po szybkim śniadaniu i zebraniu się pojechaliśmy do portu z którego popłynęliśmy oglądać wieloryby, a dokładnie Humpbacki. Są one piątymi co do wielkości wielorybami na świecie. Podczas trwającej 4 godziny wyprawy widzieliśmy ich kilkanaście, jak sobie figlowały i pozowały do zdjęć. Po powrocie do portu wsiedliśmy do naszego auta i raz jeszcze podjechaliśmy na kemping, oddać klucze od łazienek. Potem już ruszyliśmy do Brisbane. Na miejsce przybyliśmy około 1600 i zaraz po znalezieniu parkingu poszliśmy do interaktywnego muzeum techniki (świetna rzecz dla dzieci do nauki fizyki), w którym w wielkim pośpiechu (do zamknięcia pozostało tylko 45 minut) zachwycaliśmy się pomysłami przedstawienia zjawisk fizycznych. Po zamknięciu muzeum przebraliśmy się w „ludzkie” ciuchy – długie spodnie, koszula, buty itp. – bo w końcu byliśmy wreszcie w większym mieście, i poszliśmy do centrum na kolację. Znaleźliśmy bardzo sympatyczną irlandzką restaurację z muzyką na żywo, gdzie spędziliśmy ponad dwie godziny przy dosyć dobrym jedzeniu i wyśmienitym piwie. Po kolacji pospacerowaliśmy jeszcze trochę po rozświetlonym centrum, a następnie wyjechaliśmy z miasta w kierunku położonych o jakieś 100 kilometrów na południe parków rozrywki, które chcemy zobaczyć jutro. Po dojechaniu na miejsce znaleźliśmy kemping i szykujemy się do spania. To był dla nas długi dzień, więc jesteśmy dosyć padnięci.
Koniec walenia |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz