wtorek, 6 sierpnia 2002

Dzień 36.

  Noc była straszna. Temperatura spada do 0°C. Wstaliśmy dopiero po 900, gdy zrobiło się ciut cieplej. Ciut, to wcale nie znaczy, że ciepło. Zmarznięci, ruszaliśmy się tak niemrawo, że do drogi byliśmy gotowi dopiero po 1200. Ruszyliśmy w stronę Gór Błękitnych, a po drodze przejeżdżaliśmy przez region uprawy winorośli, gdzie zatrzymaliśmy się w miejscowej winiarni. Było bardzo sympatycznie i ładnie. Kupiliśmy po degustacji kilka butelek wina. Następnie pojechaliśmy dalej, przejeżdżając przez region o nazwie New England. Po drodze zrobiliśmy tylko postój na ugotowanie kolacji i około 2300 zatrzymaliśmy się na Driver Reviver na noc. Jest znowu potwornie zimno (jedziemy ciągle przez Wielkie Góry Wododziałowe, a właściwie wzdłuż nich) i szykujemy się do spania wymyślając, jak tu nie zamarznąć. Coś wymyśliliśmy. Jeśli opiszę jutrzejszy dzień, tzn., że zadziałało.

Winnica w okolicy Stanthorpe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz